piątek, 11 czerwca 2010

Pięć procent


Już drugi raz idą mi pod oknami: nauczycielki, strażacy, pielęgniarki, śmieciarze, urzędnicy, policjanci z drogówki, profesorowie z uniwersytetu. Piękny strajk; flagi zwisają z równej długości kijków, związkowe symbole wyszły prosto z centrum małej poligrafii: na sztywnej folii, wodoodporne, estetyczne (po strajku odpowiedzialny człowiek zbiera je i chowa do furgonetki). Ktoś niesie wycięty ze sztywnego kartonu dymek jak z komiksu: - Niech za kryzys zapłacą bogaci!
W Hiszpanii jest 3088400 pracowników budżetówki. To prawie 15 procent czynnych zawodowo obywateli. Zarabiają - w zależności od wykształcenia - średnio od 548 do 1161 euro miesięcznie. Rząd Zapatero właśnie obciął im pensje o pięć procent i zamroził na cały następny rok. Zamierza zaoszczędzić na tym - oraz na likwidacji becikowego i wstrzymaniu rewaloryzacji emerytur - 15 miliardów euro i zmniejszyć deficyt budżetowy do sześciu procent.
Ile to jest pięć procent pensji mniej? Dla profesora na uniwersytecie albo lekarza publicznej służby zdrowia średnio 82 euro. Co miesiąc. Jakieś dwa obiady w restauracji, dwie pary butów albo 55 chlebów...


1 komentarz:

Mishka pisze...

Pamiętam takie sceny z Barcelony sprzed 5 lat, ale wtedy chodziło o referendum w sprawie autonomii, a nie obcięcia pensji. A i tak było groźnie...

A sprawa jest trudna: lepiej dostać mniej pensji czy stracić pracę? Za kryzys zawsze płacą "ludzie środka", nie najbogatsi i nie najubożsi...