sobota, 25 września 2010

Baśń o Alhambrze


 Czytając Washingtona Irvinga w Granadzie


Mateo Jimenes miał 17 lat, mówił o sobie, że jest synem krawca oraz Alhambry i znał wszystkie baśnie arabskich nocy. Każda baśń Mateo zaczynała się tak: "Dawno temu, kiedy Granadą rządzili Maurowie..."; w  każdej było złoto, ukryte w fontannie i księżniczka, zamknięta w wieży. Moja baśń nie jest taka stara. Nie ma nawet stu lat. Są w niej fontanny, ale nie ma złota. Na pozbawione księżniczek wieże wieczorami wspinają się chłopcy z wędkami. Wysuwają wędziska przez strzelnicze okienka i - zamiast gwiazd - łowią jaskółki. Moja baśń jest młodsza niż baśnie Mateo. I Mateo też w niej jest.


 Pamiętam wszystkie rozjazdy: ten fatalnie oznaczony, niebezpieczny skręt przy Alhama de Murcia, skarpę Aledo majaczącą po prawej, przed wąwozami Lorki, potem potężną górę, pod którą siedziały bliźniacze miasteczka -  pierwszy zjazd w prawo na Velez Rubio, drugi na Velez Blanco - wreszcie pierwsze bielone jaskinie, kiedy dojeżdżało się do Bazy oraz ten absurdalny, rozmigotany zagajnik jasnozielonych topoli przy obwodnicy Guadixu. I jeszcze nieskończony pas drzew oliwnych - karnych jak żołnierze w szeregu, lekko wsparty o zbocze gór; pamiętam, że kiedy je mijaliśmy wszystkie były ścięte szronem i wyglądały, jakby zrobiono je ze srebrnego drutu. Siódme góry, bezużyteczne szczegóły...

W rzeczywistości moja baśń powinna zaczynać się tak: kiedy w 1829r., po ukończeniu biografii Kolumba, Washington Irving wyrusza z Sewilli ku Granadzie, o Hiszpanii wciąż można pisać książki podróżnicze. Przedsionek Afryki, dziki kraj, konie, muły, strzelby, wino w bukłakach, noclegi w karczmach. Irving zabiera naddatek dolarów dla grasujących po pustkowiach bandytów. To lepsze niż jazda z pustymi kieszeniami - bandyci ryzykują szubienicą i bardzo, ale to bardzo nie lubią ryzykować na próżno.


Alhambra, do której Irving dociera, nie jest jeszcze zabytkiem z internetowym systemem rezerwacji biletów. Jest romantyczną ruiną, zamieszkałą przez żołnierzy-inwalidów, biedotę i cudaków. Pisarz nie szuka przewodnika, to przewodnik znajduje jego. - Soy el hijo de la Alhambra. Jestem synem Alhambry - przedstawia mu się Mateo i od tej chwili wszystko przecieka w baśń. Za bramą z Kluczem i Dłonią zaczyna się druga strona lustra.

Mali chłopcy łowią tam z wież jaskółki na wędkę. Pod schodami mieszka Królowa Ostryg, wdowa po pięciu i pół mężach. Pulchna, pięknooka Dolores, która nie przeczytała w swym życiu więcej niż trzy książki, rozpacza po zdradzie gołębia. Nocami na dalekich stokach Sierra Nevada płoną ogniska zbieraczy lodu, a z dołu, z Granady niesie się stukot kastanietów. Pisarz otwiera tajemnicze drzwi i nocą błądzi po pałacach Nasrydów...



To wszystko prawda - i to jest baśń. Szczęka elektroniczna bramka, piszczy czytnik kodów, strażnik każe przełożyć plecak na brzuch. Nie ma już nietoperzy w Pałacu Lwów i wszyscy wchodzimy sobie w kadr z widokiem na patio księżniczki Lindaraji. A księżniczka, wierzcie mi lub nie, jest tak samo prawdziwa, jak siedemnastoletni Mateo, syn krawca i Alhambry, który znał wszytskie legendy i którego może nigdy nie było. Yes, indeed, "I am always at a loss to know how much to believe of my own stories", mr Irving.

W mojej kulawej baśni jego historie opowiada plastikowy audio-guide.


 "Alhambrę" Washingtona Irvinga można w oryginale przeczytać na stronach biblioteki University of Adelaide

7 komentarzy:

marcinsen pisze...

Jeśli lubisz takie starocie, z całego serca polecam książki Walter'a Starkiego (Walter Starkie). Był to profesor dublińskiego uniwersytetu, który w latach dwudziestych i trzydziestych przewędrował Hiszpanię wzdłuż i wszerz, utrzymując się z grania na skrzypcach na ulicy:)

Spanish Raggle-Taggle: Adventures with a Fiddle in North Spain

Don Gypsy: Adventures with a fiddle in southern Spain and Barbary

Jest też George Borrow ze swoją "Bible in Spain" z XIX wieku, ale to trochę trąci myszką, choć dla pasjonatów, ok:)

(KK) pisze...

Irving też trąci myszką. Ale ujęła mnie wizja romantycznej ruiny, a zwłaszcza te wędki ;)

ana z maroka pisze...

Alhambrę można opisać na 1000 sposobów i nie można jesj opisać wcale!
Szkoda że romantyzm już za nami i pozostała nam TYLKO wspołczesność z audio guide :)

(KK) pisze...

To prawda, masz rację, Ana.

doro pisze...

Ja wczoraj oglądałam Alhambrę w koncercie Loreeny McKennitt. Niesamowita - jedna i druga ;)

Luz pisze...

Que luagr de ensueño la alhambra ...felicitaciones su blog es maravilloso!

(KK) pisze...

¡Hola Luz! Gracias por tu comentario. Estoy pensando en traducción mi blog a castellano pero mi nivel de idioma todavia no me permite ;) Quiza un dia...