środa, 11 maja 2011

Lorca. Przed


Dziesięć osób zginęło dziś w trzęsieniu ziemi w Lorce. To najpoważniejszy tego typu wypadek od 30 lat w Hiszpanii. Dwa wstrząsy - pierwszy o sile 4,5, drugi - 5,1 w skali Richtera - przyszły o godz. 17 i 18.45. Zawaliła się dzwonnica kościoła San Diego. Najwięcej szkód spowodowały odpadające z budynków gzymsy. 

Kiedy mieszkaliśmy jeszcze w Cartagenie, na "prawdziwym" Siódmym Piętrze, często jeździliśmy do Lorki. Było blisko i bardzo ładnie, a na zamku pokazywali żywe drapieżne ptaki.

W Albacete czuć było tylko drugi, mocniejszy wstrząs. Ale wyłącznie na kanapie. Kanapa falowała jakby ulicą na dole przejechała wielka ciężarówka. Nie brzęczały szyby ani szklanki. Kto stał na podłodze - nie poczuł nic. Teraz na stadionie naprzeciwko lokalna drużyna piłki nożnej remisuje właśnie mecz. Wszystko jest normalnie.

To czwarte trzęsienie ziemi, odkąd jesteśmy w Hiszpanii. Pierwsze, które dało się poczuć.

PS. Zdjęcie jest z 2008 r. To nie ten kościół, który się zawalił.

1 komentarz:

Mo. pisze...

A ja tego dnia byłam w Murcii...do dziś pamiętam przerażenie...