piątek, 12 sierpnia 2011

Albacete. W drogę.


"Równina rozciąga się wokół, sucha, gorąca, spalona, zakurzona. Nagłe burze pyłu podnoszą się na płaskowyżu i pędzą zawrotnie wzdłuż dróg. Nie ma drzew ani fontann. Żniwa dobiegły końca; pola mają kolor żółci, ochry, sieny palonej..." - pisze Azorin o Kastylii, tej naszej. Jest jeszcze ta nie nasza, nigdy nieodwiedzona Kastylia i León, z Salamanką, Burgos, Valladolid, Segowią... A dalej jest zielony Kraj Basków, zalesione pagóry i morze. Jest jeszcze dużo miejsc, które chcielibyśmy zobaczyć. Być może to nasza ostatnia na długo tak wielka podróż po Hiszpanii. Spakowaliśmy paellerę, szklanki  do cafe solo i nowiutki komplet noży z Albacete. Znów mieścimy się z całym dobytkiem w samochodzie. Jedziemy. Przez najbliższe dwa tygodnie po Septimo Piso może hulać wiatr. Mam nadzieję, że nie naniesie tu za wiele kastylijskiego pyłu...

4 komentarze:

doro pisze...

Powodzenia!

MolikZygmuntEWA pisze...

Szerokiej drogi, czasem z drzewem i fontanną

katasia_k pisze...

Szerokiej drogi i wracaj szybko! :)

kokieteria pisze...

Jak zwykle zaowocuje ta podróż pięknymi zdjęciami i wciągającymi tekstami. Na to wszyscy tu czekamy :)