niedziela, 15 lipca 2012

Gelves. Kronika małego miasteczka. Prolog

Na początku trzeba robić najwięcej zdjęć. Nie wychodzić z domu bez aparatu. Notować szczegóły na skrawkach papieru. Trzeba się z tym śpieszyć. Nie wolno sobie obiecywać - przecież tu wrócę, innym razem, nie teraz, będzie jeszcze mnóstwo czasu. Nie będzie. Nigdy go nie ma. Najmniej zdjęć i opowieści mam z miejsc, gdzie mieszkałam najdłużej.

Ten czas - czas na zdjęcia i szczegóły - jest teraz, tylko teraz, na początku. Zanim miejsce, do którego się przybyło spowszednieje. Zanim przestanie się zwracać uwagę na skrawki kafelków azulejos, sprzedawcę loterii, niedojrzałe cytryny i nazwy uliczek. Szybko. Trzeba się śpieszyć.



Więc to miejsce nazywa się Gelves. Do niedawna miało 9401 mieszkańców. Teraz ma już przynajmniej 9404 i ta różnica bardzo rzuca się w oczy. W takim miejscu jak Gelves każda zmiana rzuca się w oczy, a my jeszcze sobie nie spowszednieliśmy, jeszcze zauważamy drobiazgi.

Gelves ma zatem przynajmniej 9404 mieszkańców, sprzedawcę loterii i dzielnicę, w której wszystkie uliczki mają nazwy cytrusów. Przy ulicy Kwiatu Pomarańczy (do której dochodzi ulica Cytrynowa oraz Grejpfrutowa) stoi mały domek, który swoją piętrowością wprowadza zamęt w tytuł tego bloga i gdzie przez miesiąc będzie rezydował wasz korespondent. Przez Gelves biegnie droga szybkiego ruchu, która prowadzi do odległej o kilka kilometrów Sewilli i która rozdziera to małe miasteczko na dwie, nierówne części. W Gelves jest plac i pomnik Joselito El Gallo, wielkiego torera, który urodził się tutaj i o którym na pewno jeszcze napiszę. W Gelves jest kilka barów i kościół, gdzie na ołtarzu stoi Matka Boska - duża, piękna lalka w bogatych ubrankach, a przy co drugiej kolumnie powietrze miesi stary wentylator. Człowiek, który w Gelves sprzedaje ryby, ma na imię Enrique i jest czcicielem Matki Boskiej - tej z Rocio, o ile wasz korespondent dobrze spamiętał, a wieczorami znad chaszczy nad Guadalquivirem podrywa się wiatr. Mamy jeszcze miesiąc dla siebie, my i Gelves, i to może być bardzo piękny miesiąc, jeśli wszystko pójdzie dobrze, jeszcze miesiąc, zanim wszystko nam spowszednieje i trzeba będzie ruszyć gdzieś dalej.


2 komentarze:

MolikZygmuntEWA pisze...

Zapowiada się zatem piękny miesiąc, dobrze tak zaszyć się w małym miasteczku...

maya pisze...

już się pogubiłam z tymi waszymi przeprowadzkami. Ale historie z domku przeczytam z przyjemnością.