poniedziałek, 6 lipca 2009

Zimna kobieta o szostej rano...



- I jak ci sie podoba nasza kultura? - Javier, wielki jak gora fotograf-freelancer z Pampeluny, z trudem torowal sobie droge przez tlum. Tlum byl pijany od wina przyjmowanego do wewnatrz i przemoczony winem przyjmowanym na zewnatrz, na niegdys biale koszule i spodnie.
- Niesamowicie mi sie podoba - odpowiedzialam, zgodnie z prawda, torujac sobie droge za Javierem i pozdrawiajac wszystkich jego przyjaciol, ktorych napotkalismy po drodze. Kluczylismy w strone Plaza de Toros.
- Wy chyba nie macie takich fiest w Polsce, co? - zapytal Javier.
- Nie, raczej nie - odkrzyknelam mu zza plecow.
- Bo wy, tam na polnocy, jestescie zimni. Zwlaszcza kobiety sa zimne. Piekne, ale zimne - stwierdzil bez usmiechu. Szlismy dalej. Javier od wielu, wielu lat fotografuje byki. Zdaje sie, ze kiedys takze z nimi biegal, ale na wspomnienie o tym tylko machnal reka, usmiechnal sie z rozbawieniem i zaklopotaniem, po czym zapatrzyl w dal.
Odkad przyjechalam do Pampeluny, ciagle ktos mi pomaga. Tak, ot, bezinteresownie. Pierwszego wieczora, w autobusie, zapytalam dwoch mlodych kobiet gdzie mam wysiasc, zeby dojsc do centrum.
- Z nami! - zawolaly i w ten sposob przeszlam cale miasto z dwoma siostrami oraz rocznym Adrianem, synem jednej z nich, ktory, tak jak ja, jest w tym roku po raz pierwszy na San Fermin.
To bylo wczoraj, a teraz przedzieralam sie przez przemoczony winem tlum, bo Javier obiecal, ze pokaze mi gdzie mozna zrobic dobre zdjecia encierros. Encierro to 800-metrowy bieg przed stadem bykow waskimi uliczkami Pampeluny. Trwa tylko trzy minuty i trzeba miec naprawde wiele wiedzy albo szczescia, zeby zdazyc zrobic na nim znosne zdjecia.
- To jest najlepsze miejsce, zawsze tu przychodze - powiedzial Javier. Stalismy tuz przed Plaza de Toros, niedaleko budynku Telefoniki. - Tu jest najbardziej niebezpiecznie, wszystkie wypadki smiertelne, ktore sie zdazyly, byly wlasnie tutaj. Bieg zaczyna sie o 8, ale musisz tu byc przed szosta. Zobacz, wspinasz sie na ten slupek. Rozumiesz? Na gore. I tu siedzisz, tam kierujesz aparat, a kiedy byki przebiegaja po prostu naciskasz spust migawki. Nie ma czasu na myslenie. Po prostu strzelasz, o w tamta strone. Tu jest najlepsze miejsce, bedziesz miec rewelacyjne zdjecia. Tylko musisz tu byc przed szosta rano, rozumiesz?
Rozumialam. Przed szosta rano. Wprawdzie akredytacje mam dopiero na 9 lipca, ale chcialam wczesniej troche sie poprzymierzac do zdjec. Przed szosta rano... Rozumiecie? No, to dobranoc ;)

3 komentarze:

I.nna pisze...

Ależ Ci zazdroszczę. Chciałabym tam być. Mogłabym nawet wstać o szóstej. ;)

(KK) pisze...

O czwartej, o czwartej ;) A i tak nie mam ani pol dobrego zdjecia...

Espresso pisze...

U nas chyba tylko oprócz Prima Aprilis święta polegają na zadumie i skupieniu :/
Trzeba tego hiszpańskiego temperamentu trochę do nas sprowadzić ;)