poniedziałek, 20 czerwca 2011

La Roda. Latarnia i kremówki

Jeśli Meseta jest morzem, choć suchym, powinna mieć swoją latarnię. I ma ją - w La Rodzie. Wieża kościoła Zbawiciela majaczy z oddali, obiecując wędrowcom wyżyny bezpieczy port. 

W La Rodzie jest jeden, godny uwagi, róg. Obowiązkiem wędrowca jest go sfotografować i wszystkie zdjęcia z La Rody wyglądają potem tak samo. Róg pochodzi z XVII wieku i nazywa się wieżą-rogiem Alcañabate lub Altamirano. Należał do Pedro Carrasco Bravo, a kiedyś, dawno temu, przenocowała w nim królowa Mariana de Austria, żona Filipa IV, zwanego Królem-Planetą.

Drugim obowiązkiem wędrowca w La Rodzie jest zjedzenie kremówki, a właściwie michałka. Miguelitos z La Rody z wyglądu przypominają poduszeczki, są znacznie miększe niż ciastka z Wadowic i mają o wiele mniej kremu, który może mieć smak wanili lub czekolady.

Wędrowiec nie ma więcej obowiązków w La Rodzie i może ją opuścić w spokoju ducha.


4 komentarze:

ana z maroka pisze...

To ja jednak wole polska kremowke o smaku smietanowym :)

(KK) pisze...

Ja też. I większe są :))

Michał pisze...

ja jednak będę optował za tą z Rody. Nazwa mi się podoba ;)

(KK) pisze...

Wynalazca "michałków", niejaki Manuel Blanco López testował je na swoim przyjacielu Miguelu Ramírezie. Miguel był (ponoć) zachwycony, co z kolei tak rozczuliło cukiernika, że ochrzcił ciastka na jego cześć ;)