środa, 13 lipca 2011

Cuenca. Miasto miłości

Co mogę napisać o Cuence? Co powinnam o niej napisać? Takie miasto, które wisi nad wąwozem rzek Jucar i Huecar jakby mieszkańcy nie bali się grawitacji, zasługuje na dobrą historię - na nastrojową historię z puentą i przesłaniem, i jakimś bohaterem, którego spotkalibyśmy przypadkiem, na ulicy, żeby usłyszeć coś mądrego i prostego jednocześnie. Cuenca zasługuje na taką historię, ale ja jej nie mam.

Pamiętam tylko bezużyteczne drobiazgi. Na katedrze, której fasady nie mogę sobie przypomnieć, był drewniany krzyż pamięci Jose Antonio Primo de Rivery, syna dyktatora, rozstrzelanego przez republikanów lidera Falangi - ktoś obrzucił ścianę z krzyżem balonami z czerwoną farbą; wyglądała jak poplamiona krwią. Casas Colgadas nie utkwiły mi w pamięci, wiem za to, że minęliśmy jakiś dom, cały zastawiony donicami z kwiatami, ale to nie były żadne porządne kwiaty, tylko wyszarpane z pola chaszcze, zdziczały rumianek i zwykłe chwasty. Pleniły się bez umiaru, poutykane w wielkie puszki po smarze i oleju, a dom wyglądał na opuszczony. Nie weszliśmy do muzeum sztuki współczesnej, ale gdzieś na jakimś murze stała rzeźba z drewna: na wierzchowcu z korzenia siedziały dwa pniaki, ten z tyłu miał zadartą gałąź między tym, co powinno być nogami. Dalej było jeszcze gorzej, bo za przystankiem autobusowym, na środku uliczki siedziało stado pięciu kotów, a wielki rudy kocur bez pośpiechu dobierał się do szarej kotki. I niestety wokół nie było nikogo, kto mógłby powiedzieć coś mądrego i prostego jednocześnie.

Takie rzeczy pamiętam z Cuenki. I pamiętam jeszcze, że chciałam złożyć z tego jakąś historię, lecz niestety nie pamiętam jaką. Zresztą, czy z tego można w ogóle złożyć jakąś sensowną historię? Nie sądzę. Przypominam sobie tylko, że ta, którą chciałam napisać, miała mieć tytuł "Cuenca. Miasto miłości".


8 komentarzy:

doro pisze...

Dzięki Tobie przez cały rok jestem na wakacjach! Nie na jedzeniu kababów i basenach, ale na wędrówkach w czasie i przestrzeni, w głębinach historii i literatury, folklorze, opowieściach starych mieszkańców i trzeszczących korach drzew.

(KK) pisze...

Może na jakąś porządną plażę też się kiedyś wybierzemy poopalać Sz. P. Czytelników :) Ale nie obiecuję!

MolikZygmuntEWA pisze...

Niebywale to gotyckie i tajemnicze. Ciekawam jak z tych przelotnych, mrocznych impresji urodziła się chęć pisania o miłości, gdyby udało się w porę pamiętać.

(KK) pisze...

No właśnie nie wiem. Przeglądam zdjęcia z Cuenki i one wszystkie są jakieś takie... niereprezentacyjne. A to takie piękne miasto!

Michał pisze...

Szczegóły, szczegóły... W sumie one są najważniejsze. I całkiem sporo mówią :)

katasia_k pisze...

Podoba mi sie ta ciemna strona Hiszpanii. Czy to nie niesamowite, ze taki sloneczny kraj moze miec w sobie tyle mroku?
Czytalas moze "Saturna" Jacka Dehnela o "Czarnych obrazach" Goi?

(KK) pisze...

Myślę, że on naprawdę ma w sobie zdumiewająco wiele mroku. I to nie tylko na zdjęciach ;)
Dehnel wyszedł za mojej nieobecności w Polsce i mam go na liście rzeczy do nadrobienia. Warto?

katasia_k pisze...

Warto! Mysle, ze zwlaszcza osobom zainteresowanym "ciemna strona Hiszpanii" powinna sie spodobac :)