niedziela, 22 lutego 2009

Karnawał prowincjonalny. Parada



Była orgia piór, szał cekinów, feeria złota, srebra i różu, obłęd blond peruk, półnagich biustów i opalonych nóg, a bruk ulic jeszcze długo lepił się od rozdeptanych landrynek. Ulicami Cartageny na kilka godzin zawładnął karnawałowy korowód.
W korowodzie szli wszyscy. Piraci potrząsali szablami, górnicy błyskali lampkami, kobiety-koty wyciągały drapieżnie pazury. Byli kosmici, ludzie-pszczoły i dzieci-rybki. Panie z klubu seniora spod zakonnych habitów śmiało prezentowały czerwone podwiązki. Przewodzący im staruszek w sutannie uśmiechał się porozumiewawczo. Babcie z konkurencyjnej placówki dziarsko potrząsały lokami blond peruk, których nie powstydziłyby się damy dworu Ludwika XIV. Za nimi, przy akompaniamencie karabinowych strzałów jechała opleciona drutem kolczastym ciężarówka pełna dzieci w palestyńskich chustach-arafatkach. Maszerujących obok żołnieży z biało-niebieskimi swastykami na rękawach tłum "Palestyńczyków" co jakiś czas obrzucał kamieniami z gąbki. "Izraelczycy" odgryzali się z karabinów. Chętni mogli rzucić butem do eks-prezydenta Busha...
A później znów były cekiny i brokat. Na wielkich platformach, ciągniętych przez samochody, w obłokach piór i blasku świateł płynęły damy karnawału. Ostatnia nadjechała Królowa. Była młoda i władczo zimna, a jej drobna twarz niemal ginęła wśród koralików, błyskotek, anielskich włosów, błyszczących folii i piór - bażancich, czaplich, pawich...
I wciąż nie był to jeszcze koniec karnawału.
Galeria zdjęć z parady

2 komentarze:

Espresso pisze...

Szkoda,że u nas tak nie ma :(

(KK) pisze...

Wow, Espresso, nie nadążam z odpisywaniem na Twoje komentarze :) Ale dzięki za wszystkie!