poniedziałek, 14 marca 2011

Albacete. Co jest, a czego nie ma w Mieście Noży

- Nie ma - powiedział ten z robotników, któremu w końcu zrobiło się żal. - Zabrali go.
Skwer pomiędzy katedrą, radą miasta i Muzeum Noży był niedbale osłonięty siatką i zryty koparkami. Przez dziury w siatce wasz korespondent usiłował wypatrzeć kilkumetrowy nóż z drewnianą rączką, wbity z fantazją z miejski trawnik. - Zdjęli go na czas remontu - wyjaśnił inny robotnik. - Ale w domu mam prawie taki sam duży, mogę ci pokazać...

Albacete leży na Mesecie płasko jak naleśnik. Al Basit, Płaskość - tak nazwali je Arabowie, w czasach, kiedy Albacete było małą osadą u podnóża wielkiej Szynszyli. I płaskość jest atrybutem tego miasta, zewsząd otoczonego równiną. Nawet dziesięciopiętrowce, ciasno stłoczone przy wąskich ulicach, kurczą się i maleją w perspektywie płaskowyżu, który czyha u wylotu każdej głównej arterii. Przedmieścia nie łagodzą tego stanu, bo przedmieść prawie tu nie ma, miasto kończy się jak - nomen omen - nożem uciął.



Klasyczna albacetańska navaja jest  misterna i składa się w pół jak scyzoryk. El cabo, czyli rękojeść, stanowi zwykle polerowany róg jelenia lub byka (José Expósito Fernandez, zmarły w styczniu mistrz nożowniczy, wspominał, że jego życie upłynęło, zakonserwowane w zapachu rozgrzanego byczego rogu). La hoja, czyli ostrze, jest długie i wąskie jak liść palmy. Zdobi się je grawerunkami pnączy, kwiatów i małych ptaków, czasem inskrypcjami w rodzaju: "Gdzie przemawia stal, język powinien milczeć". La virola, miejsce, w którym obraca się ostrze i el rebaja, koniuszek rękojeści, który zabezpiecza zamknięty nóż, powinny być wykonane ze stali lub alpaki. El muelle natomiast robi się wyłącznie ze stali i - o ile wasz korespondent zdołał dobrze to pojąć - jest to pasek wzdłuż rękojeści, stabilizujący otwarte ostrze. Albo coś bardzo podobnego.

Cały powyższy słowniczek wasz korespondent przyswoił sobie nieopodal katedry, w budyneczku oblepionym pistacjowymi kafelkami, gdzie mieści się jedno z trzech na świecie muzeów noży i nożyczek. Tam również dowiedział się, że sztukę nożownictwa przywieźli do Albacete ci sami Arabowie, którym miasto zawdzięcza nazwę. Największy rozkwit tutejsze nożownie przeżywały w XVII wieku. Sto lat później musiały już - choć z powodzeniem - borykać się z zakazem posiadania białej broni, wprowadzonym przez króla Filipa V. Mimo to w Albacete istniała wówczas cała dzielnica nożowników, skupiona wokół ulicy Zapateros, czyli - ekhem - Szewskiej. Nawiasem mówiąc, z tą ulicą jest coś nie tak, gdyż wasz korespondent żadną miarą nie umie jej odnaleźć na planie...


Jeszcze 30 lat temu po Albacete przechadzali się uliczni sprzedawcy noży, z asortymentem umieszczonym w pasie na brzuchu. Ponoć najbardziej lubili wskakiwać do tramwajów i autobusów, i tam namawiać pasażerów do zakupów. Teraz w Albacete jest ok. 70 fabryczek noży. Zatrudniają ponad 2 tys. osób, a wielkość ich produkcji szacuje się na 60 mln euro rocznie. Jest poza tym dwuletnia szkoła, stowarzyszenie oraz - serio, serio - Fundacja Rozwoju Nożownictwa.
I to prawie wszystko, jeśli nie liczyć katedry, modernistycznego pasażu i tradycyjnej posady z XVI w., przekwalifikowanej na czytelnię. A także bloków, oczywiście. Łatwiej wyliczyć, czego w Albacete aktualnie nie ma, a mianowicie: pogody, zabytków oraz wielkiego noża, wbitego w trawnik, który budził wielki i niezdrowy entuzjazm waszego korespondenta. Sam zaś wasz korespondent nie ma wciąż swojego piętra i - będąc na etapie poszukiwań - żywi nadzieję, że w Mieście Noży nie ma również karaluchów. 







* Wasz korespondent pragnie zapewnić Was, iż słowa płaskość oraz nożownik (w znaczeniu rzemieślnik wytwarzający noże) nie są jego radosną twórczośnią, ale słowami istniejącymi w polszczyźnie i figurującymi w Słowniku Języka Polskiego PWN. Słowo honoru ;))

3 komentarze:

KH pisze...

Kasia, jeżeli karaluchy giganty jak w Cartagenie, to spokojnie możesz na nie nożem polować. W każdym razie, warto się zaopatrzyć na wszelki wypadek :).

(KK) pisze...

Noooo i niewykluczone, że taki właśnie jest rodowód tych noży :D Lecę się zapytać jakiegoś rzemieślnika, który typ jest najlepszy na karaluchy!

Onlyneat pisze...

muy bonitas las fotos. felicidades