piątek, 1 kwietnia 2011

Meseta. Garść uwag o stole



Po Mesecie jedzie się jak po stole: równo, gładko, wysoko. Kiedy za Walencją skręca się na zachód, znad morza ku górom, ciężko to sobie wyobrazić. Droga wije się wzwyż, jak po stołowej nodze, a kiedy dociera się na szczyt, zamiast stoku w dół, naraz otwiera się wielka płaskość, równina - blat - nad którym pędzą chmury. Erica (pamiętacie Ericę?), krnąbrny duch naszego gps-a, mówi, że ten blat znajduje się na wysokości 600 m n.p.m.


Hiszpanie nazywają blat llanura. Czuwa nad nim Virgen de los Llanos, Dziewica Płaszczyzn. W Albacete - i podobno nigdzie indziej - chrzci się na jej cześć bary, sklepy i dziewczynki imieniem Llanos, którego wasz korespondent nie podejmuje się tłumaczyć, raczej nie.

Na stole je się; tłusto, mięśnie, zawiesiście. Smaży się sery i świńskie ogony. Z dzikie króliki, które ryją w llanurze tysiące nor, pakuje się do gazpacho manchego. Gazpacho jest ciepłe i gęste od rozmiękłej pszennej torty, którą z początku łatwo wziąć za bardzo, ale to bardzo rozgotowany makaron.

Zresztą dania Mesety (która sama ma w sobie stół) przypominają ją nieco.  Jest jakiś związek, odbicie.  Wszechzmieszane potrawki, gulasze, pół zupy-pół mięsa, bure, brązowe, czerwonawe jak ziemia. A kiedy na stół spada śnieg (a spada) robi się atascaburras: tłucze ziemniaki z dorszem i czosnkiem. Maź wydaje pod tłuczkiem odgłos kopyt osła, uwięzionego w błocie, zaś wygląda - wygląda jak przedwiosenna Meseta, żółta i lekko falująca, posypana kamieniami z piniowych orzeszków, polana oliwą słońca. Taki tu pejzaż na talerzu, na stole, na Blacie...


6 komentarzy:

marcinsen pisze...

Do kuchni to nie zachęciłaś:). A pochwalę się, że Mesetę przeszedłem na nogach:) Po dwóch dniach z tęksnotą wypatrywałem już gór.

Mishka pisze...

Od wczoraj prześladuje mnie Meseta: najpierw opowieści caminowe w Księgarni Hiszpańskiej, teraz Twoja smakowita korespondencja... Czy to nie jest czasem jakiś znak?

Ania pisze...

Mnie czeka spotkanie z Mesetą za nieco ponad dwa miesiące, a niech tam- niech będzie płasko, byle smacznie:)

archeona pisze...

Danie wygląda... hmm...wygląda jakby już raz było jedzone. Smaczne chociaż było?

(KK) pisze...

Niniejszym informuję, że WRESZCIE mam sieć! :)

--> Marcin: a którędy szedłeś? My jeździmy samochodem, a i tak wydaje mi się, że można od niej zwariować.

--> Mishka: jasne, że znak!

--> Ania: da się zjeść smacznie, ale IMHO gazpacho duuużo lepsze w wersji andaluzyjskiej

--> Archeona: wszystkie zdjęcia są robione przed (pierwszą) konsumpcją ;)

marcinsen pisze...

Burgos - Leon - Astorga. Kiedy zaczęło być widać Astorgę, to z ulgą odetchnąłem:) Ale mimo wszystko było coś pociągającego w drodze przez tą niekończącą się płaszczyznę. Ten bezmiar, upał, jak nieruchome morze.